Autor |
Wiadomość |
Temat: [Przyjęta] Aziza (Ismena) |
Corso
Odpowiedzi: 26
Wyświetleń: 13708
|
Forum: Rekrutacja Wysłany: Nie Sty 08, 2012 10:39 am Temat: Re: Aziza |
Aziza napisał/a: |
2. Dlaczego ta profesja a nie inna, jak długo nią grasz, jak zamierzasz ją rozwijać etc?
Bardzo lubię tańczyć a tak na serio to zawsze grałam bshopem ale tym razem postanowiłam pograć fighterem z możliwością wsparcia pt Zobaczymy co z tego wyjdzie |
Katowałem bisha i BD. Poradzę Ci szczerze - zrób glada. Biega się fajnie z mieczami i jest twardszy w zwarciu. |
Temat: Autorska koncepcja ludzkiej magii leczniczej |
Corso
Odpowiedzi: 2
Wyświetleń: 3730
|
Forum: Twórczość Wysłany: Czw Sty 05, 2012 7:42 pm Temat: Autorska koncepcja ludzkiej magii leczniczej |
Opowiadanko na potrzeby allseronowego eventu ,,Mroczny rytuał"
Przegotowując się do ciężkiego zadania Corso zdjął biskupi pierścień usiadł przy łóżku, zamknął oczy i powoli wizualizował cały zestaw psychochemiczny, metachirurgiczny i trzeci, standardowy.
Kapłanka w tym czasie osunęła ze stroju Ethariel wszystkie elementy z kryształów i metalu: wisiorek, bransoletkę, pas ze srebrną sprzączką w kształcie liścia. Podczas działań medycznych wymagających precyzji należało usunąć z ciała pacjenta i medyka elementy metalowe skupiające lub odbijające moc oraz kryształy powodujące jej zawirowania. Wyjątkiem był noszony przez kapłanów najwyższego stopnia medalion którego używali wykorzystując jego indukcję w polu mocy jako punkt odniesienia do kalibracji najprecyzyjniejszych metanarzędzi- czyli ukształtowanych wyobraźnią instrumentów medycznych używanych podczas zabiegu. Instrumenty dzieliły się na trzy rodzaje.
Standardowe czyli poznawane już na dwudziestym kręgu wtajemniczenia zwizualizowane odpowiedniki skalpeli, bandaży oraz wszystkiego co mogło być potrzebne zwykłemu lekarzowi posługującemu się mocą.
Zestaw metachirurgiczny tworzyły narzędzia używane do likwidacji efektów klątw oraz wszelkich innych form ataków magicznych. Każdy odpowiednio zaawansowany adept magii leczącej tworzył sobie w myślach odpowiadające tylko jemu wyobrażenia takich narzędzi: niektórzy formowali je jako kolorowe patyczki, inni nadawali im formę cieczy o różnych zapachach lub dzwoneczków wydających z siebie dźwięk śpiewu ptaków.
Ostatnia częścią ,,metaapteczki" było rozbudowane uniwersum wiedzy o substancjach chemicznych, wiedząc o nich odpowiednio dużo lekarz mógł poprzez perswazję na podświadomość pacjenta wywołać w jego ciele reakcje odpowiadające fizycznemu wprowadzeniu danej cząsteczki.
Pracując w ciszy kapłanka powtarzała sobie w myślach fragmenty podręczników w oparciu o które przygotowywała sie do egzaminu. Gdy skończyła położyła dłoń na ramieniu Corsa który nie przerywając medytacji otworzył oczy i zbliżył się do ciężko oddychającej elfki wyciągając na wierzch spod kołnierza emaliowany czernią medalion na grubym ankrowym łańcuszku. Kapłanka usiadła za głową pacjentki, w skupieniu starała się wychwycić jak najwięcej z działań mistrza u którego właśnie odbywała praktyki.
Patriarcha Aden natychmiast wywołał ekrany które oddzieliły przestrzeń dookoła łóżka od reszty pomieszczenia. W tak wydzielonej przestrzeni zapadała absolutna cisza, powietrze nabierało właściwości antyseptycznych i zapachniało ozonem. Biskup położył rękę na brzuchu pacjentki rozstawił palce po czym uniósł powoli dłoń wyciągając z ciała rozbudowaną aurę. Po chwili 5 centymetrów nad całym ciałem leżącej kobiety widział przezroczystą podobną do tafli wody powierzchnię. Włączył spektrum barw, zwiększył maksymalnie czułość i od razu wywołał metaanatomiczny układ nerwowy. Aura zamiast standardową zielenią pokryła się fioletem a cala siatka nerwów była czarna. Czarne linie schodziły się do kręgosłupa po czym podobnym do zwęglonego pręta pniem dochodziły do mózgu otoczonego ściśle przylegającym hełmem metamaterii która była tak gęsta że nie miała już żadnego koloru, była czystym złem.
W ciągu następnych trzydziestu minut Corso usuwał nitkę po nitce odblokowując kolejne czakry. Jego palce biegały po aurze z prędkością godną pianisty i delikatna precyzją kieszonkowca. Kapłanka, wzdychając mimowolnie ze zdumienia, zrozumiała jednak dlaczego biskupa nazywają wirtuozem dopiero wtedy gdy zamiast bardzo ryzykownie odłupywać kawałek po kawałku metamaterię przyklejoną do kory mózgowej, za pomoca jakiejkolwiek metachirurgii z użyciem narzędzi, położył opuszki kciuków na powiekach Ethariel wpuścił po nerwie wzrokowym czystą moc. W wykonaniu kogokolwiek innego skończyłoby się to całkowitym oślepieniem pacjentki, moc nie znosi ograniczeń i nie przetworzona w metanarzędzie jest tak trudna do kontroli iż natychmiast zmienia amplitudę i spala neurony. Biskup jednak powoli wpuścił ją dalej po powierzchni kory po czym powoli odkleił jednym ruchem cały ,,hełm" złej metamaterii kończąc tym samym oczyszczanie elfki. Kapłanka z mieszaniną strachu i podziwu zauważyła że gdy Corso to zrobił wytworzył takie natężenie mocy iż podniosły mu się do pionu wszystkie włoski na przedramionach.
Tylko sam Corso wiedział ile będzie go kosztował taki wysiłek. Kilkadziesiąt godzin przejmującego bólu głowy a potem jeszcze kilka tygodni problemów z koordynacją ruchową i chwilowymi wariacjami błędnika podczas których świat wiruje jak szalony. Dał jednak z siebie wszystko gdyż inaczej nie mógłby spojrzeć w oczy czekającego za drzwiami Tasbrethila.
Biskup opuścił ekrany po czym aby zapewnić dziewczynie spokojny sen podał małą dawkę metawaleriany oraz drobiazg który zawsze zostawiał jak poeta podpis, coś co sam otrzymał kiedyś od czarodziejki imieniem Verne.
Brwi kapłanki podniosły się lekko do góry gdy zarejestrowała na zakończeniu przekazu impuls marzeń sennych: księżyc nad ruinami, ciepło czułego dotyku, zapach bzu i agrestu; nie powiedziała jednak nic tylko przykryła oddychającą spokojnie przez sen dziewczynę i razem z chwiejącym się lekko ze zmęczenia patriarchą Aden zruszyła w kierunku drzwi za którymi słychać było nerwowe kroki Tasbrethila. |
Temat: Historia postaci |
Corso
Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 11209
|
Forum: Twórczość Wysłany: Czw Sty 05, 2012 7:26 pm Temat: Historia postaci |
Do poczytania jakby się komuś nudziło. Oto dwie wersje historii pewnego ex-biskupa gladiatora
1. Klasyczna historia postaci.
Mag wpatrywał się we fresk na suficie sypialni, w półmroku dostrzegał jedynie zarysy postaci. Po raz kolejny nie mógł zasnąć. Ile w tej niemocy było obawy przed snami które nadchodziły gdy zamykał oczy?
Obrazy... dźwięki...uczucia...wspomnienia...szelest jej sukni... ruch jej włosów z którymi igrał południowy wiatr...ogrom ciepła w oczach i głosie gdy mówiła ,,Nie martw się, wszystko będzie dobrze."
Szybko jednak senne majaki zmieniają się targane drżeniem jak odbicie na tafli jeziora do którego wrzucono kamień.
.....siedzi obejmując się ramionami... prześliczna główkę przytuliła policzkiem do ramienia.... kosmyk włosów zasłania oczy, po policzkach spływają łzy... mały smok trąca jej łokieć mokrym noskiem....
Przebudzenie. Wilgotna poduszka, przyspieszony oddech, ściśnięte tęsknotą gardło, za oknami ciemność. Haxon ma dość. Wstaje, nie zapalając lampy przechodzi do sąsiedniego pokoju. Mija biurko, sekunda wahania...
Napisać, błagać, zaklinać, wyznać raz jeszcze -Nie! Nie mogę, te łzy były przeze mnie, nie mam prawa nękać jej dłużej! Nie mam prawa jej ranić! Nie mogę.
...idzie dalej bosymi stopami rozgarniając futro rozłożonej przed kominkiem skóry białego niedźwiedzia. Znów zimna klepka, regał z książkami. Słowo zaklęcia, półki przesuwają się odsłaniając fragment ściany który popchnięty otwiera się jak drzwi. Drugie zaklęcie, światło świecy: stół, krzesło, wieszak- na nim czarny skórzany strój. Haxon ubiera się szybko, chwyta ze stołu długi miecz, przesuwa wierzchem palców po płaskiej stronie klingi. Ten dotyk...dość! Szybko dopina klamrę płaszcza, zakłada kaptur, inkantuje zaklęcie trzecie uwalniające jego moc. Mag czuje, że jego rysy twarzy ulegają przemianie, włosy stają się dłuższe nabierając jednocześnie barwy jesiennych liści. Miecz znika pod płaszczem. Tarczy nie ma: jest ryzyko, ruch zwinny jak taniec, piruety uników, pieśń ostrza trafiającego końcem w najczulsze punkty - tak jak uczył białowłosy.
Ciasna klatka schodowa, stajnia, zaułek na tyłach świątyni, księżyc nad murami Aden, brama miejska i przekupni strażnicy. Szalony cwał przez lasy, łąki. Wrócić przed świtem padając ze zmęczenia, zasnąć kamiennym snem, zagłuszyć tęsknotę.
Rudowłosy mężczyzna w czerni pędził, na karym rumaku, królewskim traktem w kierunku dawnych terenów egzekucji.
2. Wersja ,,Przedstaw postać w rozmowie ze strażnikiem granicznym"
<Westchnął głeboko i spojrzał starcowi głęboko w oczy> Kogo widzisz patrząc na mnie? Mężczyznę, na oko pod pięćdziesiątkę. Długie ciemne włosy związane z tyłu, strój i broń najemnika. Mocne dłonie, ogorzałą twarz podróżnika, podniszczone buty do konnej jazdy i płaszcz poprzycierany na ramionach pasami trzymającymi miecze. Wnioskujesz że kim jestem? Zapewniam, mylisz się ale opowiem Ci o mnie. Strażniku, ufam że zapas tytoniu masz spory? Przyda Ci się.
Mówią że życie jest jak księga... <usmiechnął sie gorzko> Powiadają też że niektórych ksiąg lepiej nie czytać, żyje się wtedy łatwiej i spokojniej. Skoro tego pragniesz zajrzysz dziś do mojej ksiegi. Nie miej jednak żalu za to że niektóre strony są wyblakłe lub pozlepiane łzami, potem i krwią. Księga mego żywota wytrząsła się po bezdrożach, wypaliła w słońcu i ogniu walki. Patrz na jej karty z szacunkiem, nie rozdzieraj stron na siłę - nie rozdrapuj blizn. Gdy zaglądasz w tą księgę, ona może zajrzeć w Ciebie.
Pokarzę Ci coś.
<Pochylił głowę i wyciągnął na wierzch koszuli gruby srebrny łańcuszek z ankrowymi ogniwami. Na łańcuszku wisiał szeroki na trzy palce srebrny czworokątny medalion zdobiony misternie czarną emalią i pokryty gęsto trudnymi do rozpoznania symbolami>
Sądzę że nie widziałeś nigdy podobnej ozdoby. Runów nie odczytasz, daremny wysiłek. To co widzisz to medalion wysokiej rangi kapłana kultu którego nazwy nie wymienię. Pamiętasz co mówiłem przed chwilą o rozdrapywaniu blizn? I tak nie znasz imienia bóstw z moich stron. Nie pytaj ,,których stron"! Siądź wygodnie, słuchaj. Byłem kimś kogo w Twoim państwie w hierarchii świątynnej zwą biskupem. Zdecydowałem sie jednak zrezygnować ze służby Bogini. Byłeś kiedyś zakochany starcze? Pamiętasz ten wir uczuć?
<z futerału przy plecaku wyciągnął mandolinę, czule trącił struny>
Niektórzy znają mnie jako barda <poprawia naciąg strun> Opowiem Ci cos o miłości, wybacz jeśli tłumaczenie pieśni wyda Ci się nieporadne.
<Zanucił cicho pieśń>
Widzę twe prawdziwe barwy.
Inni ich nie widzą gdyż
pokazujesz je o świcie
gdy przy boku moim spisz.
Widzę twój prawdziwy odcień-
co w twych oczach tak się mieni,
kiedy nagich ciał dotykiem
znów jesteśmy połączeni.
Widzę Twój prawdziwy blask
w chwili kiedy wszystko znika;
kiedy Twój rozkoszy spazm
moje ciało tez przenika.
Wszystkie gwiazdy nieba Aden
ofiarować chciałbym móc.
Znając Twój prawdziwy kolor.
Znając kolor Twoich uczuć.
<zdusił gwałtownie drżenie strun>
Kochałem.... zgrzeszyłem miłością. Nie potrafiłem dłużej być kapłanem. Z kobiety uczyniłem sobie bóstwo. Zanim mnie potępisz posłuchaj:
< Zagrał melodię łagodną niczym szum strumienia>
Wyczytałem kiedyś
w staroelfiej kronice
iż więź łączy niezwykła
Jednorożce i dziewice.
Gdy spotkają się te dwa
pryzmaty czystości
Mimo lęku, instynktownie
pragną swej bliskości.
Dziewczę siada na trawie
-twierdził elfie almanach-
a zwierz składa łeb swój biały
na panny kolanach.
Mym pragnieniem się stała
ta myśl co mnie urzekła:
Jak jednorożec na krótką chwilę znaleźć:
czuły dotyk, odrobinę ciepła.
Widzę twe spojrzenie starcze! Chcesz wiedzieć czy żałuję?
<Wzburzony wstał i pochylił się opierając dłonie na biurku strażnika>
Nie żałuję! Rozumiesz czemu? Mimo że zostawiłem dla Niej wszystko a zostawiła mnie rok później dla parszywego elfa, nie żałuję! Na Bogów, nie żałuję.
<opadł ponownie na krzesło>
Powiesz że tułam się po świecie jak bezdomny jak bezpański pies. Powiesz że nie mam nikogo i niczego. Ale mam serce które płonęło miłością a później bólem i nienawiścią. Mam serce i miecze. Więcej mi nie trzeba.
<Opadł z powrotem na krzesło powoli uspokajając oddech i tętno. Przeczesał włosy palcami odsłaniając wychodzącą z rękawów część przedramion. Stalowe zarękawia zamigotały blado blaskiem świec> |
Temat: [Przyjęty] Dravor |
Corso
Odpowiedzi: 25
Wyświetleń: 11878
|
Forum: Rekrutacja Wysłany: Czw Sty 05, 2012 7:01 pm Temat: [Przyjęty] Dravor |
Możemy kiedyś w klanie zrobić konkurs ,,Kto ma najgrubszą żonę?". Liczę dla siebie na miejsce medalowe
Popieram. |
Temat: [Przyjęta] Shalaren |
Corso
Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 11440
|
Forum: Rekrutacja Wysłany: Czw Sty 05, 2012 5:41 pm Temat: [Przyjęta] Shalaren |
Skusiła..hmmmm odpowiednie podejście
Obiecuję posłuchać z lampką wina w dłoni
Popieram.
PS. Ciekawe czy dziewczę płoche wie co to za tytuły hrhrhr |
Temat: [Przyjęta] Shalaren |
Corso
Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 11440
|
Forum: Rekrutacja Wysłany: Czw Sty 05, 2012 5:22 pm Temat: [Przyjęta] Shalaren |
Czy zgodzisz się sporadycznie poczytać nam na głos skoro masz TS? Chodzi o krótkie maksymalnie dwu stronicowe fragmenty wybranych dział klasycznych: ,,Strzała Kusziela" ,,Zbrodnie miłości" ,,Justyna czyli nieszczęście cnoty" ,,Dekameron".... |
Temat: [Przyjęty] Venguish |
Corso
Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 9811
|
Forum: Rekrutacja Wysłany: Czw Sty 05, 2012 3:24 pm Temat: [Przyjęty] Venguish |
Będę konsekwentny i zapytam ponownie: W jakich tytułach grałeś sztyletem? |
Temat: [Przyjęty] Yaner |
Corso
Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 9658
|
Forum: Rekrutacja Wysłany: Czw Sty 05, 2012 3:19 pm Temat: [Przyjęty] Yaner |
Yaner napisał/a: | Z ostatnich odkryć to cykl o Malowanym Człowieku, ale best of the best, ever to "Wiedźmin" Sapkowskiego. |
Toś Ty mi jak brat rodzony! Malowany rządzi (nie licząc tego ostatnio wydanego tomu opowieści pobocznych, mierne to dla mnie było) |
Temat: [Przyjęty] Venguish |
Corso
Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 9811
|
Forum: Rekrutacja Wysłany: Czw Sty 05, 2012 1:46 pm Temat: Re: Venguish |
Venguish napisał/a: | Jak dotąd grałem głównie dagerami [...]W L2 zacząłem grać dzisiaj. |
Znaczy grałeś w WoWa czy w co? |
Temat: [Przyjęty] Yaner |
Corso
Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 9658
|
Forum: Rekrutacja Wysłany: Sro Sty 04, 2012 11:12 am Temat: [Przyjęty] Yaner |
Widać że człowiek pozytywnie zakręcony.Sabaton i Bhemot powiadasz? Jakbyś się kiedyś w Warszawie wybierał posłuchać cięższego brzmienia to daj znać. |
Temat: [Przyjęty] Naib |
Corso
Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 9316
|
Forum: Rekrutacja Wysłany: Wto Sty 03, 2012 10:16 am Temat: [Przyjęty] Naib |
Chyba nie mam jeszcze prawa głosu ale muszę dodać że przez siedem lat nie spotkałem osoby bardziej uzależnionej od koksu. Dla mnie po prostu przeszedł do legendy
A: Gdzie jest Naib?
B: Poszedł do ToI.
A: Dawno?
B: Dwa tygodnie temu, do niedzieli wróci.
Bierzcie go szybko.
PS. Więcej z nim nigdy k...... cytrynówki nie piję!!! |
Temat: [Przyjęty] Corso |
Corso
Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 9094
|
Forum: Rekrutacja Wysłany: Nie Sty 01, 2012 10:49 am Temat: [Przyjęty] Corso |
Diva napisał/a: | Ja myślałem, że postać Corso umarła a gracz zniknął z serwera, a tu jakiś Haxion o_0 |
Haxon. Wiesz Diva, to było tak że startowałem wtedy do laski co grała biskupem. Dwóch biskupów w party...... lipa. Skończyło się tym że przykleiła się do Linerala a ja zrobiłem glada żeby dziada pognębić No ale znalazłem świetnych ludzi i odpuściłem sprawę.
Saari napisał/a: | Zona tez gra ze focha strzeli na wiesc o klanie?. |
Gra ostro hehehe, po trzech latach zaczeła używać F-ów na klawiaturze No ale grunt że jej to sprawia frajdę. A foch stąd że na alku miesiąc temu miała dziabnąć Baiuma żeby zrobić suba czy coś w tym stylu. Załatwiłem jej u Naiba i wszystko było milo do czasu gdy pojawiło się KG bić razem z Chimaru. Ktoś podbiegł i ją zabił a potem zabronił Chimaru wskrzesić bo jak zrozumiałem trzy lata temu była w party które go zabiło. Darzy was więc głębokim i barwnym uczuciem hrhr. |
Temat: [Przyjęty] Corso |
Corso
Odpowiedzi: 16
Wyświetleń: 9094
|
Forum: Rekrutacja Wysłany: Sob Gru 31, 2011 11:58 am Temat: [Przyjęty] Corso |
<Kłania się krzyżując przedramiona na piersi. Stalowe zarękawia zabłysły w słońcu>
Witam Bractwo.
Składam do was podanko na serwerze Aria ponieważ zawsze bardzo szanowałem KG za skuteczność i dobrą organizację. Poza tym chcę pozostać w jajcarskim, allseronowym towarzystwie.
1. Klasa, lvl, suby, noble, etc.
Gladiatorka na 44lv.
2. Dlaczego ta profesja a nie inna, jak długo nią grasz, jak zamierzasz ją rozwijać etc?
Uwielbiam uniwersalność glada. Tankuje, nawala solo i w drużynie, radzi sobie w pvp. Uwielbiałem grać biszkoptem dopóki moby nie dostały skili i nie zostałem zepchnięty do drugiej linii.
3. Ile czasu poświęcasz na grę?
Niestety pracuję i studiuję więc szału nie ma. Ale zawsze gra jest dla mnie czystą radością więc z niej nie zrezygnuję.
4. Jak długo grasz w L2, jakie serwery odwiedziłeś(aś)? Jeśli grałeś(aś) na Allseronie proszę podać nick postaci.
Zaczynałem na alku w dwa tygodnie po starcie C1 jako biszkopt Corso.
Po kilku latach zrobiłem glada Haxona i razem z kilkoma fajnymi ludźmi założyłem Elisjum. Jestem z tego, powiem nieskromnie, dumny bo klan działa doskonale po dziś dzień według przyjętych wtedy zasad.
Kilka miesięcy grałem na serwerze Valdaron.
5. Czy posiadasz mikrofon/słuchawki/TS?
Tak i staram się z tego korzystać jak najczęściej.
6. Kilka najważniejszych rzeczy o sobie, czym się zajmujesz w rl, ile masz lat?
Mam na imię Piotrek, 28 lat. Opiekuję się zbiorami biblioteki British Council w Warszawie, ostatnio grzebie też trochę w literaturze chorwackiej i pilotuję projekt Punktu Informacji Kulturalnej przy stadionie narodowym.
7. Czy przeczytałeś(aś) ze zrozumieniem i akceptujesz wszystkie punkty regulaminu klanu?
Przeczytałem. Akceptuję.
8. I oczywiście nawiązując do tradycji - masz jakieś fajne koleżanki/siostry/dziewczynę/żonę?
Mam żonę która stwierdziła że strzeli focha jak do was dołączę. Do wiosny nie powkurwiam jej jazdą na motocyklu wiec z tym większą radością składam podanko.
edit:literówka |
|
|