Karan Gurth Strona Główna
Znalezionych wyników: 4
Karan Gurth Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Ogien...
Gorrath

Odpowiedzi: 20
Wyświetleń: 11680

PostForum: Rekrutacja   Wysłany: Pią Lip 07, 2006 10:46 am   Temat: Ogien...
Namieszam troche, mam nadzieje ze mi nie utniecie stop. Niestety nie dolacze do Was bo pewien ork niespodziewanie wskrzesil GA, jako tworca tego klanu niemoge biegac z Czaszka nad glowa, kiedy tamci ciulaja 10kk na zmiane Wodza. Dziekuje za poparcie. Sami widzicie, ze nie mialem nawet okazji postarac sie o wstapienie w wasze szeregi... Z czasem kiepsko, a tam wiele nie bede musial robic. Gorrath zawsze byl i bedzie w orczym klanie, Czaszka byla interesujacym wyjatkiem od tej reguly...

Coz powodzenia Czaszko.
  Temat: Ogien...
Gorrath

Odpowiedzi: 20
Wyświetleń: 11680

PostForum: Rekrutacja   Wysłany: Sro Cze 28, 2006 10:16 pm   Temat: Ogien...
Masz racje, oszukalem, ze koncze z gra zeby wam wysniesc ze skarbca swinie obleznicza i wyrwac czaszke ze sztandaru... hrhr mysl jak chesz, bede szczesliwszy jak mi zaufasz. Czasu ciagle mam jak na lekarstwo. Opuscilem bractwo bo:

1)niemoglem czynnie uczestniczyc w jego zyciu
2)nie lubilem „pogoni za sprzetem”
3)niesamowicie denerwowal mnie Sheltar
4)Zell powiedzial, ze nie wyjde

Na conajmniej miesiac zszedlem ze sceny, chociaz nieraz zagladalem do tego nieszczesnego swiata. Nowa Horda powstala jakies 4 miesiace po moim odejsciu.

Lot nie skaczyly sie, zmienmy teraz dziedzine...

Tak na marginesie to przejzalem sobie reszte podan i odnosze wrazenie, ze kiedys panowalo tu wiecej ladu i zasad. Nieliczni lamali je w pieknym stylu i za to dostawali przydzial. Moze mam haluny...

Zart z tym Sheltarem nie... yy znaczy ze swinia :twisted: .

Niewiem co jest w tej czarnej czaszce, ale to cos nie puszcza.
  Temat: Ogien...
Gorrath

Odpowiedzi: 20
Wyświetleń: 11680

PostForum: Rekrutacja   Wysłany: Sro Cze 28, 2006 11:53 am   Temat: Ogien...
O tym w jakich klanach ork byl wczesniej moglbym napisac ksiazke.

Horda (Lider: Grimnar)
Karan Gurth (Lider: Lotarion)
Wilcza Straz (Lider: Barx)
Horda (Lider: Teligniew)
Ghash Angath (Lider: Antaradoth)

Isen nie wiem czy probowales sprawdzic jak wyglada "ko?czenie z L2". Ciekawe komu i co "nasciemnialem"... Powiem tylko, ze warto bylo zaczac od zera.

Cytat:
tylko trza sie upewni? ze opowiadanko nie z neta

...
  Temat: Ogien...
Gorrath

Odpowiedzi: 20
Wyświetleń: 11680

PostForum: Rekrutacja   Wysłany: Sro Cze 28, 2006 1:31 am   Temat: Ogien...
Postac: Gorrath
Klasa: tyrant

Mialem PEWNE problemy z wklejeniem tego... Cos tu raczej nie tak z polskimi znakami. Podglad tez nie dziala - moze to opera... Do rzeczy:

Zakapturzona postac, zakradla sie do sali. Niezauwazona przez nikogo przemknela pod oltarz i zaczela obserwowac zgromadzonych. Spod kaptura raz po raz blyskalo czerwone swiatlo, bystre oko dostrzegloby czarna jak noc plame pokrywajaca szyje i czesc policzka. Ciemna toga kryla barczystego orka, poorana bliznami reka sciskala mala butelke. Starzec wzial sporego lyka, rad z tego co zobaczyl poczal oddalac sie do wyjscia. W drodze nieznana sila ugodzila go straszliwie, wielki ciezar przyparl go do ziemi, ork przykleknal przy kolumnie, splunal czarna mazia i oddalil sie pospiesznie. Wychodzac wyjal ukryty pod tunika topor, wypolerowane ostrze odbilo plomieniste swiatlo, zgromadzeni spojrzeli w jego strone, ale starca juz nie bylo...

"...wojownik idzie do ciebie, szybki i prosty jak strzala wystrzelona w slonce. Powitaj go i pozwol mu zasiasc przy ognisku mojego ludu."

Ork ponownie nawiedzil swiatynie, wizyta ta nie przypominala jednak poprzednich. Ukryty pod czarna toga, szedl dumnie w strone plonacego oltarza. Wyprostowana sylwetka pewnie mijala kamienne kolumny. Pokryta w calosci ciemna narosla twarz, chowala sie pod czarnym kapturem. Uwazny obserwator mogl spostrzec pelne strachu oko, krystalicznie czerwone, martwo wpatrujace sie w oltarz. Oczerniala dlon sciskala duzy srebrny topor, wydawac by sie moglo, ze zadna sila nie zdolala by go z niej wytracic. Ork kierowany nieznana sila parl do przodu, przerazajacy trans mial sie jednak niebawem skonczyc...

Nagle topor z hukiem uderzyl o ziemie, starzec stanal jak wryty, poznal miejsce, w ktorym stal, lawina niespokojnych mysli zalala jego glowe. Stal tutaj przeciez nie raz, prozno jednak wytezal pamiec, wiedziec trzeba ze niewiele dawnej chwaly zostalo w tym zdruzgotanym ciele, wraz z chwala odeszly wspomnienia. Ta sama sila, ktora go tu przyprowadzila kazala mu teraz zawrocic za wszelka cene, jednak miejsce w ktorym sie znalazl naznaczone bylo moca rownie potezna...

Nagle nagromadzone mysli zastygly w glowie starca. Odzyskal na chwile resztki swiadomosci, ujrzal malego chlopca stojacego przed oltarzem. Mlodzieniec smiertelnie przerazony i zaciekawiony zarazem obracal w powietrzu plonaca czerwonym ogniem reke. Ogien nie mogl go zranic, maly ork badal dokladnie ramie, na prozno probowal zdusic plomien, odkryl wielka tajemnice, tajemnice ktora miala byc przyczyna jego upadku...

Do swiatyni wbiegl zalany potem szaman. Trudno opisac jego reakcje na to co zobaczyl, przestraszony chlopiec na zawsze zapamietal ta twarz... Szaman upadl na kolana, rece dotknely kamiennej podlogi. Szeptal pod nosem: "Zatem to prawda... Proroctwo sie wypelnia, oto kolejna bestia...". Po czym przemowil ze strachem w glosie: "Nigdy sobie tego nie wybacze... ale moje zycie niema tu teraz znaczenia.... wybacz...". Chlopiec nie rozumial wtedy slow szamana, lekko zaniepokojony udal sie w jego strone. Szaman warknal groznie "Zgladze Cie!", glos jego nie odbil sie echem... Potezne uderzenie powietrza zatrzymalo chlopca. Szaman uniosl rece nad glowe i blyskawicznym ruchem poslal je w kierunku kamiennego podloza, dlonie blysnely tuz nad ziemia jasnym swiatlem i wtopily sie w kamien, drobinki skaly niczym krysztaly osadzily sie na rekach maga az po lokcie. Krzyk Ziemi... Mog Tok... Tak niegdys go nazywano. Szaman choc nie wygladal na poteznego, byl w istocie jednym z najbieglejszych jakich zrodzila orcza ziemia. Przyszedl na swiat u schylku orczej potegi, wychowany zostal by jej bronic przed Bladym Sojuszem. Elfie pomioty znaly jego imie... Niewielu jednak zostalo by je pamietac. Najstarsi wspominaja "raenn aikasse" - "galopujace gory", miazdzace wszystko co stalo na ich drodze. Szaman znal najstarsza, zapomniana juz sztuke, niesamowicie potezna, pozwalajaca grzebac zywcem cale legiony... Nie znajdziecie dzis juz shurr dush - szamanow piasku.

Z rekami uwiezionymi w kamieniu, szaman wezwal swe moce. Kilka metrow przed nim, dokladnie przy chlopcu z ziemi wyrosly wielkie kamienne dlonie. Blyskawicznie chwycily malego orka, kropla potu pojawila sie na szamanskim czole, starzec zacisnal wielkie piesci... Malec krzyknal z bolu, uscisk byl na tyle potezny, ze ork prawie stracil przytomnosc, cialo odmowilo mu posluszenstwa, umysl ustal. Nie zdazyl nawet zadac sobie pytania o przyczyne wystapienia jego mistrza przeciw niemu. To pytanie narodzilo sie pozniej, lecz ork nigdy nie mial znalezc na nie odpowiedzi. Szaman choc cenil mlodzienca jak nic na swiecie, nakazal kamienia zacisnac sie na drobnym ciele. Maly zemdlal. Mag uniosl sie z trudem, drobiny piasku uzupelnialy kamienne stozki, wiazace jego rece z ziemia. Ruszyl w kierunku wielkich dloni, skaliste kopce "przelewaly sie" do przodu. Reka malego orka ciagle plonela, szaman wpatrywal sie w czerwony ogien, wiedzial, ze walczyl przeciwko mocy znacznie go przewyzszajacej. Nie mogl zgladzic chlopca, nie potrafil odebrac zycia stworzeniu, ktore ukochal tak bardzo. Zblizyl sie juz znacznie, ciagle byl czujny, chcial ostatni raz spojrzec na twarz malca...

Zatrzymal sie tuz przed wielkimi dlonmi, smutek zatrul jego wolna dusze, niegdys bezlitosny wojownik, wyrafinowany morderca, teraz nie potrafil wydac ostatecznego rozkazu. Plonaca reka niczym strzala wbila mu sie w gardlo... Szaman oniemial, malec ciagle wisial bezsilny w posagu, reka wiedziona nieznana sila dzialala niezaleznie od malego ciala. Zelazny uscisk nie pozwalal starcowi nawet syknac. Byl calkowicie uwieziony, nie mogl bez slowa odeslac kamiennych dloni. W swiatyni zapadla martwa cisza, szaman tracil dech w piersi, poczal osuwac sie na ziemie. Ognista dlon sciskala coraz mocniej. Szaman z trudem wydobyl ostatnie tchnienie, ostatni dzwiek jego zycia... "Hh... Gorr...ath!". Powietrze rozerwalo glosne chrupniecie. Krew pociekla po szyi starca, jedna z kamiennych dloni zamienila sie w pyl, malec upadl na ziemie, a szaman trzymany zakleciem stal w bezruchu. U boku zwisala mu kamienna narosl wiezaca reke. Przegiety na lewa strone patrzyl na splywajaca krew. Maly ork podniosl sie z ziemi, nie byl to jednak ten sam mlodzieniec, ktorego niegdys przygarnal stary szaman. Oczy zarzyly sie ostra czerwienia, stal wyprostowany, nie byl soba. Podszedl wolno do szamana, ten na prozno probowal sie wyswobodzic. Ork polozyl mu ognista reke na czole. Szaman poczul bol tak wielki, jakby cale hordy nieszczesnikow, ktorzy zgineli z jego reki, rozrywaly mu teraz czaszke. Oczy szamana zmatowialy, a na czole pojawil sie czarny odcisk, odtad bladzil w ciemnosci. Maly ork blyskawicznym uderzeniem rozbil kamienny stog na prawej rece szamana. Starzec padl na kolana, podparl sie lewa, obrosnieta kamieniem reka. Mlodzieniec zasmial sie nie swoim glosem, demoniczny dzwiek wyryl sie w pamieci szamana. Maly ork upadl na ziemie bez ducha.

Zakapturzony wojownik z lzami w oczach obserwowal przerazajaca wizje, stal posrod iluzji stworzonych przez jego wlasny zmeczony umysl. Sen, w ktorym trwal mieszal sie z jawa, kleczacy szaman odwrocil niespodziewanie glowe w jego strone, szare jak wilcze futro oczy uwiezily spojrzeniem orka. "Widzisz mnie Ogniu...?" - obca mysl pojawila sie w glowie wojownika, zrobil krok w tyl, trzasl sie w goraczce. Szaman usmiechnal sie, cialo jego zaczelo wolno rozplywac sie w powietrzu. "Widzisz... Do konca swego nedznego zywota bedziesz zalowal, ze nie dobiles wtedy ostatniego z szamanow piasku...". Ork podniosl lezacy na ziemi topor. "Znow mnie slyszysz? Czy to nie dziwne... Nadal trawi Cie demon? Czy to nie ten, ktory mnie okaleczyl?". Ork dotknal porosnietej czarnym mchem twarzy, dlon pulsowala od naplywajacej krwi. "Mam racje?". Przerazliwy pisk powalil orka na ziemie, z calych sil desperacko zatykal uszy, halas nie ustalby nawet gdyby je odcial... WMog Tok predko Cie nie opusci...". Nieznosny dzwiek ustal z chwila, kiedy rozplywajaca sie sylwetka szamana zniknela calkowicie. Reka orka plonela czerwonym ogniem, zacisniete kly i pozbawione wyrazu oczy wskazywaly na wielki bol trapiacy zmeczone cialo. Ork zlaczyl rece, ogien przenosil sie blyskawicznie, ogarnal ramiona, wkrotce dotarl do glowy. Wydawal sie zyc na ciele orka, trawil czarne plamy na skorze, szukal drogi... Plomienie skupily sie przy oczach. Wojownik zacisnal powieki. Stloczone plomienie wdzieraly sie w oczodoly, starzec ryczac groznie uderzal piesciami w swiatynny bruk. W koncu ulegl... Ogien blyskawicznie "wlal sie" przez otwarte oczy.

Jeszcze tej samej nocy, nim ksiezyc schowal sie za horyzontem, zakapturzona postac wdarla sie do zniszczonego gmachu, kryjacego siedzibe prastarego mrocznego bractwa, klanu znanego na calym kontynencie jako Karan Gurth. Ork bywal tu w przeszlosci, choc nie interesowala go wojenna polityka i walka o prestiz, szanowal czlonkow tego szlachetnego zgromadzenia. Zmiany... wielkie i wyniszczajace, nie odebraly tu nikomu zapalu. Wielu ze zdziwieniem obserwowalo tajemniczego orka. Czesc patrzyla z pogarda na znajoma twarz. Ork gladzil tylko siwa brode i wpatrywal sie w wielka, wyzlobiona w posadzce czaszke...
 
Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template spacevision v 0.3 modified by Nasedo