Postaæ -Aldric
Wiek - 67
Profesja - ShillenElder
Planowana profesja - ShillenSaint
Motywacja wst±pienia do bractwa -Ja Aldric chcia³bym wst±piæ do KaranGurth poniewa¿ jeste¶cie zgranym i silnym sojuszem a, po za tym wiele wojenek itp
Historia - Kolejne dni, kolejne nieznane miasta. Obcy ludzie ich problemy i zmartwienia. Kolejne zlecenia aby zarobiæ na chleb. Pozostawiony na pastwê laski i nie ³aski w³asnego losu. Wiedzia³, ¿e posiada moce dziêki którym móg³by sobie podporz±dkowaæ ¶redniej wielko¶ci wioskê. Niechcia³ tego robiæ, nie by³o to zgodne z jego zasadami. Dlatego pozosta³ biedny i anonimowy przez tak d³ugi okres.
Wygnany ze swojego plemienia za nietypowy kolor skóry, musia³ odnale¼æ swoje miejsce w otaczaj±cym go ¶wiecie. Czêsto walcz±c o swoje. Jak to bywa zgodnie z prawami natury, istota s³absza zostaje zniszczona. Lecz on Cordios nie da³ za wygran±.
Ten dzieñ jednak by³ inny ni¿ wszystkie. Zosta³ bowiem wynajêty przez pewnego szlachcica do ochrony konwoju z jakim¶ cennym ³adunkiem. Na szczê¶cie cz³owiek nie rozpozna³ w nim elfa – nosi³ on bowiem d³ugi p³aszcz zakrywaj±cy ca³e cia³o jak i obszerny kaptur w cieniu którego ukrywa³ twarz.
Tak wiêc o ¶wicie wyruszyli w drogê. Podró¿ by³a mêcz±ca. Ca³y dzieñ w mocnym s³oñcu, konie czêsto stawa³y aby napiæ siê wody z rzeki, za¶ wo¼nica poci±ga³ w tym czasie jaki¶ trunek z buk³aku. Szlachcic schowany w karocy bardzo rzadko wychyla³ g³owê, a gdy to robi³ przeklina³ s³oñce i wszystko na czym ¶wiat stoi.
Po trzech dniach podró¿y przybyli do do¶æ tajemniczego miejsca. Szlachcic wydawa³ siê coraz bardziej zdenerwowany im bardziej zbli¿ali siê do koñca wyprawy.
I sta³o siê. Ten dzieñ zapamiêta do koñca ¿ycia. Gdy byli bardzo blisko celu otoczy³a ich banda rabusiów. Jednak nie byle jakich, byli to najemnicy, doskonale uzbrojeni i zapewnie ¶wietnie wyszkoleni. Nawi±za³a siê walka. Tamarel musia³ ujawniæ swoje umiejêtno¶ci próbuj±c uratowaæ chlebodawcê przed rych³± ¶mierci±. Mamrocz±c co¶ pod nosem wystrzeli³ z r±k ognist± kulê która razi³a dwóch pierwszych opryszków. To spowodowa³o lekkie zawahanie ze strony atakuj±cych, ale potem w bitewnym krzyku uderzyli z ca³ej si³y w karoce. Cordios doby³ miecza. Zamaszystymi ruchami powali³ trzech napastników. Korzystaj±c z przewagi próbowa³ ponownie wyczarowaæ ognist± kulê, lecz w czasie koñcowego ³±czenia magicznych s³ów poczu³ przeszywaj±cy ból w nodze. Ra¿ony ostrym uk³uciem upad³ na ziemiê. U¶wiadomi³ sobie wtedy, ¿e jest w fatalnej sytuacji. Obejrza³ nogê. Be³t z kurzy przeszy³ na wylot ³ydkê. Rana paskuda. Jaki¶ mocno zaro¶niêty najemnik rzuci³ siê na niego z mieczem. Cordios szybkim ruchem doby³ ukrytego w fa³dach p³aszcza sztyletu i ostatkiem si³ cisn±³ nim w napastnika. Kolejne sceny stanowi± du¿± czarn± pustkê w pamiêci elfa. Ból, ciê¿ar martwego cia³a napastnika na sobie, zapach potu i krwi, metaliczny smak w ustach i potworny ból na wysoko¶ci lewej ³opatki. A potem b³ogo¶æ…
Cordios ockn±³ siê po pewnym czasie, nie wiedzia³ jak d³ugo le¿a³, straci³ poczucie czasu. Do ¶wiadomo¶ci przywo³a³ go potworny ból w ³opatce. Otworzy³ oczy. Mia³ przed sob±, a raczej na sobie, martwego najemnika. Próbowa³ siê podnie¶æ…za trzecim razem i z potwornym trudem, zepchn±³ z siebie obrzydliwego opryszka i stan±³ na jednej nodze. To co zobaczy³ spowodowa³o, ¿e zaczê³o mu siê zbieraæ na wymioty.
Szlachcic, a raczej to co z niego pozosta³o, zosta³ obdarty z wszelkiego ubrania i w takim stanie poæwiartowany, jego czê¶ci zosta³y rozwieszone na ga³êziach pobliskich drzew. Konie wypatroszone le¿a³y opodal karocy – ta za¶ by³a kompletnie spalona. Ca³e pobojowisko pokryte by³o krwi± i trupami najemników. U¶wiadomi³ sobie wtedy, ¿e to by³ cud i¿ prze¿y³ t± rze¼. Z rozmy¶lañ przywo³a³a go rana na ³opatce. Paskudne rozciêcie. Zapewne jak upada³ to musia³ sobie rozci±æ cia³o o le¿±cy opodal miecz jednego z powalonych wcze¶niej napastników.
Nie rozpala³ ogniska wola³ aby nikt nie wiedzia³, ¿e kto¶ tu jeszcze ¿yje. Opatrzy³ rany znanymi mu metodami. Przeszuka³ pobojowisko, jednak nic nie odnalaz³. W tym momencie, gdy emocje opad³y zrozumia³, ¿e bogowie darowali mu ¿ycie. I wiedzia³ co ma z tym darem zrobiæ.
"I tak to już jest, przyjacielu. Tak naprawdę, one chcą Ciebie tak samo, jak Ty ich.
Wymagają jednak jednego: byś przez moment je zainteresował. Byś nie dukał, nie pocił się i nie czerwienił.
Byś nie szukał słów, nie milkł w nieodpowiednim momencie, byś sluchał, kiedy one mowią i mowił, kiedy one chcą sluchać.
To takie proste.
Ha, gdyby to bylo takie proste, Ty byś miał co wieczór inną dziewczynę, a nie ja."
Klasa: King Bruce Lee Karate Mistrz
Wiek: 35 Dołączył: 22 Mar 2005
Wysłany: Sob Cze 02, 2007 11:28 am
Je¶li chodzi o mnie: ZA. Zobaczymy jeszcze, co my¶l± inni.
_________________ Nie rycz mała, nie rycz, ja znam te wasze numery.
Twoje łzy lecą mi na koszulę z napisem: King Bruce Lee Karate Mistrz, King Bruce Lee Karate Mistrz!
Klasa: King Bruce Lee Karate Mistrz
Wiek: 35 Dołączył: 22 Mar 2005
Wysłany: Sob Cze 02, 2007 11:32 am
Jak na opowiadanie z neta to trochê za du¿o b³êdów.
_________________ Nie rycz mała, nie rycz, ja znam te wasze numery.
Twoje łzy lecą mi na koszulę z napisem: King Bruce Lee Karate Mistrz, King Bruce Lee Karate Mistrz!
To ja sprostuje, bo juz mlody sie zaczal burzyc do mnie, jaki to zly i durny jestem, to z konkurencja to byl taki zart <stara sie nie smiac> i tak naprawde bylbym za, ale jednak bede przeciw, nie lubie ludzi bez poczucia humoru ;]
Co do kandydata (pasuje napisaæ co¶ skoro sie ju¿ w temacie wypowiadam):
Wstrzymuje siê, bo kompletnie nie znam - podanie mi ani nie przedstawia go jako osoby ani jego postaci. Widzê tylko, ¿e jest troszku m³ody ( bêdziecie mu psychikê psuli ;] ) i lubi ogl±daæ roznegli¿owane mêskie postacie na ekranie logowania(vide screen)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum