Wiersz znaleziony gdzie¶ g³êboko na zapomnianym forum onetu.
Wiersz o Ojcu Dyktatorze
Tadeusz Rydzyk w Toruniu mieszka
czarn± sukienkê ma ten kole¿ka.
Uczy prostaczków noce i ranki
ze swej maryjnej radioczytanki
Leje na serce miód swoim go¶ciom
beret z antenk± czesz±c z lubo¶ci±.
geja i ¯yda czuje z daleka
niewiernych ¶ciga niczym bezpieka.
Ko¶ció³ do góry wierzchem wywraca
Psoci, figluje - to jego praca.
Glemp grozi palcem: Rydzyk -³obuzie
Tadzio z u¶miechem nadyma buzie.
Pieronek b³aga: Daj na wstrzymanie,
a on rozkrêca now± kampaniê.
¯yciñski prosi: raz odpu¶æ sobie;,
a Rydzyk:z radiem co zechce- zrobiê;.
Lech go popiera, Jaros³aw chwali
a sztab ministrów pok³ony wali.
A gdy mu kto¶ gêbê zamkn±æ próbuje
armiê beretów mobilizuje.
Mohery wielbi± swego pasterza
Bez jego radia - nie ma pacierza
I mnie ju¿ Tadziu zam±ci³ w g³owie
Wspieram go w my¶lach, uczynku,mowie
I wci±¿ pracujê na swe zbawienie
Pompuj±c rentê w jego kieszenie
_________________ Nie rycz mała, nie rycz, ja znam te wasze numery.
Twoje łzy lecą mi na koszulę z napisem: King Bruce Lee Karate Mistrz, King Bruce Lee Karate Mistrz!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum